Nad ranem wypełzamy z namiotów. 1 maja nie jest przyjemnym dniem: jest bardzo zimno, wieje silny wiatr. Noc była bardzo chłodna, Artur miał dość i już go nie ma - wczesnym rankiem ewakuował się do domu. Ula natomiast nic sobie nie robi z lodowych podmuchów wichru i idzie się kąpać. Dołącza do niej Paweł. Pozostali, w tym piszący te słowa, wolą grzać się przy ognisku. Nasz gospodarz przywozi nam gorącą herbatę, wychodzi słońce i robi się nam raźniej. Paweł zachwala profesjonalny palnik gazowy z osłoną i pojemnikiem. Taki gadżet chciałby mieć każdy prawdziwy turysta!
Jest już 12.30, kiedy ruszamy w drogę. Mijamy nieczynny ośrodek wypoczynkowy Białe Źródła. O tej porze roku wszystko jest jeszcze zamknięte, ale taki spokój potrwa już tu niedługo, wkrótce zjadą się tu turyści i wczasowicze, będzie dziki tłum ludzi łaknących rozrywki, nocą po jeziorze nieść się będą gorące rytmy disco polo. W sklepie w Klusku kupujemy chrupki, które okazują się zepsute i musimy je zwrócić. Pijemy kasztelana, który smakuje na szczęście jak kasztelan i idziemy dalej. Maszerujemy wzdłuż szosy i rozlewisk Skrwy w ładnym, bagiennym krajobrazie. Po 2 kilometrach jesteśmy już w Lucieniu. Mijamy gargamelowaty kościół, w sklepie kupujemy jarzębiak, który okazuje się nie być jarzębiakiem, bo jest biały, a nie żółtozłoty i nie smakuje jak trzeba. Na miejscowym stadionie fotografujemy się w ławce zespołu gości. Chwilę wyobrażamy sobie, że jesteśmy FC Barceloną, właśnie strzelamy gola i wygrywamy Ligę Mistrzów. Ale Barceloną też niestety nie jesteśmy. Smętnie popijamy fałszywy jarzębiak i wracamy do rzeczywistości.
Żegnamy się z Asią i Pawłem, którzy udają się w drogę powrotną do Gostynina. Nasza trójka: Ula, Michał i piszący te słowa skryba ruszamy ścieżką wzdłuż Jeziora Lucieńskiego. Po 3 kilometrach jesteśmy już w Miałkówku. Siedzimy, popijamy jarzębiak i myślimy o niebieskich migdałach. Tak przez 45 minut. A potem okazuje się, że położony 50 metrów dalej bar "U Jędrka" jest czynny, w środku, o dziwo, kłębi się tłum. Długo czekamy, aż podadzą nam coś do jedzenia.
Idziemy wzdłuż Jeziora Lucieńskiego. Spędzamy chwilę w ośrodku "Słoneczna Farma", leżąc na molo. Jest pusto, cicho i bardzo spokojnie, nawet wiatr ustał, nic nie przerywa nam niespodziewanej chwili błogostanu. W końcu ruszamy w drogę powrotną. Obchodzimy jezioro wzdłuż zachodniego jego brzegu i skręcamy na wschód. Idziemy kilka kilometrów przez gęsty las, po naszej prawej stronie, nad samym jeziorem, znajduje się rządowy ośrodek wypoczynkowy. Wjeżdża się do niego przez potężną bramę. Na drodze stoją jacyś myśliwi o ponurym wyglądzie. Po kilku kilometrach jesteśmy z powrotem przy szosie do Skwirynowa. Jeszcze 3 kilometry i już jest Gorzewo. Zachodzi słońce. 1 maja, Święto Ludu Pracującego Miast i Wsi powoli się kończy.
Nasza pierwszomajowa trasa wiodła wzdłuż dwóch malowniczych jezior Pojezierza Gostynińskiego: Jeziora Białego i Jeziora Lucieńskiego
1-majowa kąpiel w Jeziorze Lucieńskim to prawdziwy wyczyn (te i następne zdjęcia Michała)
Gorzewo. Zdjęcie grupowe na polu namiotowym.
Rozlewiska Skrwy w pobliżu Lucienia
Okolice Lucienia
Przez chwilę wydaje się nam, że jesteśmy Barceloną i właśnie strzeliliśmy bramkę... Ale jesteśmy na stadionie w Lucieniu...
Romantyczne spotkanie...
Na molo w Miałkówku.
Podmokły las w okolicach Bud Lucieńskich.
Budy Lucieńskie. Widok na Jezioro Lucieńskie.
Jezioro Lucieńskie w okolicach Bud Lucieńskich. Zdjęcie Uli.
Budy Lucieńskie. Widok na Jezioro Lucieńskie. Zdjęcie Uli.
Okolice Bud Lucieńskich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz