I znów, jak co roku, do przejścia 50 kilometrów... Tym razem województwo łódzkie. Niby łódzkie, ale historycznie to jeszcze Mazowsze, przynajmniej na początku trasy. Tomaszów Mazowiecki w swojej większej części leży jeszcze na historycznym Mazowszu, jedynie północna część miasta należy do ziemi łęczyckiej.
W Tomaszowie jest pochmurno, mokro i zimno. Przed hotelem robimy zdjęcie pamiątkowe i ruszamy. Jest 6.30, wokół mgła, jakbyśmy wychodzili z górskiego schroniska. Nie uchodzimy daleko - na pierwszej napotkanej stacji serwujemy sobie kawę. Zaczyna padać, przechodzimy Warszawską do centrum miasta i dalej św. Antoniego na południe. Mijamy kilka zabytkowych domów, pałacyk Urzędu Stanu Cywilnego i kościół ewangelicki. Tomaszów Mazowiecki w odróżnieniu od sąsiedniego Piotrkowa, nie jest miastem zbyt wiekowym - prawa miejskie otrzymał dopiero w 1830 roku - ma jednak całkiem eleganckie centrum, dość pokaźną liczbę zabytkowych klasycystycznych budynków i bardzo ładny park. Jego dynamiczny rozwój w XIX wieku, związany jest, podobnie jak pobliskiej Łodzi, z rozbudową przemysłu włókienniczego. Największa atrakcja Tomaszowa znajduje się jednak na obrzeżach miasta, po wschodniej stronie Pilicy. Z braku czasu nie udaje się nam obejrzeć Skansenu Rzeki Pilicy, zagłębiamy się natomiast w położony po drugiej stronie ulicy rezerwat przyrody. "Niebieskie Źródła" to kilka bardzo malowniczych jeziorek, skąpanych w głębokim mroku gęstego lasu olchowego. Z wapiennego podłoża jeziora wybija krystalicznie czysta woda o turkusowym zabarwieniu To miejsce emanuje ciszą, spokojem i niewzruszonym pięknem. Minęła już 8, musimy iść dalej.
Podążamy niebieskim szlakiem do wsi Wąwał. W strugach deszczu idziemy przez gęsty las, mijamy jeziorko i tory i oto już po kilku kilometrach jesteśmy w Smardzewicach. Jest tu świeżo odnowiony barokowy pofranciszkański kościół św. Anny z klasztorem i dzwonnicą. Moją uwagę zwraca bogato rzeźbiony ołtarz. Wciąż pada. Właśnie dowiedzieliśmy się, że nieco dalej na południe w Białym Domku czeka na nas czynna kawiarnia, co motywuje uczestników do szybszego marszu. Dwa kilometry i jesteśmy na miejscu. Biały Domek okazuje się uroczym pałacykiem z gustownym wnętrzem, jego właściciel to kopalnia wiedzy o okolicy. Wyraża dezaprobatę dla przebudowy kościoła, który właśnie mieliśmy przyjemność obejrzeć, pokazuje zdjęcia sprzed remontu. Ksiądz zastąpił granit marmurem... Pijemy herbatę i idziemy dalej. Dochodzi 12.
Zbaczamy z drogi, aby obejrzeć tamę na Jeziorze Sulejowskim. Jezioro Sulejowskie, będące de facto sztucznym zbiornikiem na Pilicy powstało w latach 1969-73. Ziemno-betonowa tama w Smardzewicach ma długość 1200 metrów, w pobliżu działa elektrownia. Dochodzimy na środek tamy, zawracamy na południe. Wieje. Przez dłuższy czas idziemy przez las niebieskim szlakiem. Mijamy z boku wsie Tresta i Tresta Szlachecka. Za wsią Karolinów docieramy do plaży nad zalewem. Co prawda już nie pada, ale za to porywy wiatru są niemal huraganowe. Na plaży sami windsurferzy. Skuleni z zimna pijemy piwo, jemy frytki i idziemy. Jest 14.
Maszerujemy teraz wzdłuż jeziora, lasem na południowy zachód. Pokonujemy kolejne kilometry, godzina 16 - mijamy Zarzęcin, godzina 17.30 - jesteśmy w Sulejowie. Sulejów słynie z opactwa cystersów, ufundowanego przez księcia Kazimierza Sprawiedliwego pod koniec XII w. i tam się rzecz jasna kierujemy. Cystersi opuścili to miejsce po kasacie zakonu w 1819 roku, aby powrócić w 1986 roku. Piszący te słowa był w klasztorze trzy lata po powrocie zakonników, większość budynków była wówczas w ruinie, w kościele trwały intensywne prace remontowe. Trudno byłoby teraz poznać to miejsce, choć trudno też powiedzieć, czy sąsiedztwo luksusowego hotelu przysłużyło się dobrze klasztorowi. XIII-wieczny romański kościół to niewielka trójnawowa budowla bazylikowa z zachowanym portalem. Szczególnie cenny jest kapitularz, zbudowany na planie kwadratu, nakryty sklepieniem krzyżowo-żebrowym, wspartym na jednej kolumnie. Zachowało się też 6 baszt. Budynki gospodarskie ulokowane na wschodnim odcinku muru adaptowano na potrzeby hotelu.
Kawiarnia hotelowa o wdzięcznej nazwie "Miód i wino" jest nieczynna z powodu wesela. Pozwalają nam jednak się przysiąść i zamówić kawę. Artur zamawia też sernik na gorąco. Jest wniebowzięty.
O 18.30 ruszamy w dalszą drogę. Przechodzimy do centrum miasta. Idziemy długi odcinek wzdłuż ruchliwej szosy do Piotrkowa. To najmniej przyjemna część dzisiejszej trasy. Po 6 kilometrach jesteśmy we Włodzimierzowie, po kolejnych dwóch w Przygłowie. Zapada zmierzch. Skręcamy w stronę wsi Kałek. Podjeżdża taksówka. Witamy się z Asią, która będzie nam towarzyszyć do Piotrkowa, druga Asia podjedzie kilka kilometrów do Witowa i tam na nas zaczeka. Idziemy wzdłuż ulicówki w dość ponurym, bezdrzewnym i jednostajnym krajobrazie. O 21.30 docieramy do osiemnastowiecznego kościoła i klasztoru w Witowie. Przez setki lat rezydowali tu norbertanie, zakon szczególnie potężny w średniowieczu. Witowscy norbertanie byli w stałym konflikcie z cystersami z Sulejowa. Przedmiotem sporu było m.in. prawo połowu bobrów. W tej przynajmniej kwestii zmieniło się na lepsze. Dziś na szczęście bobry są pod ochroną. Nie zmienił tego nawet minister Szyszko.
Jest zupełnie ciemno. Idziemy przed siebie, równym, choć nieco zmęczonym i chwiejnym krokiem. Krokomierz pokazuje już pięćdziesiąty kilometr, mamy generalnie już dość, ale mapa mówi prawdę: zostaje nam jeszcze do przejścia co najmniej sześć kilometrów. Mijamy Zalesice i o 22.13 docieramy do tabliczki z napisem "Piotrków Trybunalski". Hura! Rzucamy się sobie w objęcia, choć do pełnego zwycięstwa - jak się okazuje - jeszcze nam trochę brakuje. Przez kolejną godzinę idziemy tylko jedną ulicą Zalesicką, najdłuższą i zapewne najbardziej ponurą w całym Piotrkowie. Ciemno i głucho. Wydaje się, że ta ulica się nigdy nie skończy.
Po kolejnej godzinie marszu widzimy już coś więcej niż Zalesicką, wyłania się Piotrków. Jeszcze kilkaset metrów i jesteśmy niemal w centrum tego uroczego miasta. Do kwatery pozostały nam jeszcze dwa kilometry. O 23.34 docieramy na miejsce. Zrobiliśmy niemal 58 kilometrów. Możemy otwierać szampana!!
I odcinek trasy: Tomaszów Maz. - Smardzewice
II odcinek trasy: Smardzewice - Sulejów
III odcinek trasy: Sulejów - Piotrków Trybunalski
6.30. Tomaszów Mazowiecki. Czas ruszać w drogę.
Tomaszów Mazowiecki. Zabytkowy dworek przy ul. św. Antoniego
Tomaszów Mazowiecki. Rezerwat "Niebieskie Źródła". Malownicze jeziorka i piękny las łęgowy. Wypływająca ze szczelin w wapiennym podłożu woda ma barwę turkusową.
Tomaszów Mazowiecki. Rezerwat "Niebieskie źródła"
Tomaszów Mazowiecki. Rezerwat "Niebieskie źródła"
Okolice Smardzewic. Malownicze jeziorko powstałe po wyrobisku.
Przed kościołem w Smardzewicach.
Pofranciszkański kościół św. Anny w Smardzewicach. Ołtarz barokowy.
Smardzewice. Kobieta w piotrkowskim stroju ludowym.
Smardzewice. Zapora wodna na Pilicy. Powstała w l. 1969-73.
Smardzewice. Widok na Pilicę z zapory.
Smardzewice. Widok na Jezioro Sulejowskie.
Okolice Tresty. Otaczają nas ładne lasy sosnowe.
Okolice Karolinowa. Zimno, wieje. Dość ponuro, spadamy...(zdjęcie Uli).
Plaża w Karolinowie. Raj dla windsurfurów, dla pozostałych zabawa raczej średnia.
Bujne łąki. w okolicach Zarzęcina (zdjęcie Uli).
Okolice Zarzęcina. Droga wiedzie przez dorodny las.
Okolice Zarzęcina.
Opactwo cystersów w Sulejowie. Nie odbudowane skrzydło klasztoru.
Opactwo cystersów w Sulejowie. Baszta Opacka i przylegający do niej budynek arsenału, XV - XVI w.
Sulejów. Opactwo Cystersów. Wschodnią część budynków gospodarczych wraz z bramą zajmuje hotel.
Sulejów. W hotelowej kawiarni o wdzięcznej nazwie "Miód i wino" Artur objada się sernikiem...
Sulejów. Widok na klasztor i kościół od strony wschodniej. Budynki na pierwszym planie pełnią funkcję hotelu.
Sulejów. Widok z mostu na Pilicę.
Okolice Kałka.
Witów. Kościół św. Małgorzaty i św. Augustyna. Wraz z klasztorem należał przez setki lat do potężnego zakonu norbertanów. Obecny kościół pochodzi z XVIII w. (zdjęcie Uli)
Jest 22.13. Hura!!! Dotarliśmy do granic Piotrkowa. Jeszcze nie wiemy, że mamy przed sobą kawał drogi. Czeka nas czterokilometrowy przemarsz ul. Zalesicką... (zdjęcie Uli)