Jedziemy szynobusem z Nasielska do Sierpca. To najładniejsza trasa kolejowa na Mazowszu warta polecenia każdemu miłośnikowi kolei. Wokół nasypu ciągną się lasy i łąki. Szynobus jedzie powoli, mijamy ogromne żwirowiska, krajobraz na chwilę staje się księżycowy. W majestatycznym rytmie dojeżdżamy do Płońska. Jest piękna słoneczna pogoda..
Leniwa podróż trwa jeszcze kilkadziesiąt minut. I oto jesteśmy w Raciążu. Choć nie ma tu szczególnie cennych zabytków, trudno oprzeć się urokowi tego miejsca. Spacerujemy po trapezoidalnym rynku ze skwerem, wylegujemy się na ławeczce popijając mrożoną kawę. Wyobrażamy sobie, że Raciąż nazywa się Racciazzione, a my jesteśmy trzema zagubionymi Włochami zwiedzającymi odległą kalabryjską mieścinę. Mówimy, czy raczej próbujemy mówić do siebie po włosku, napawając się wrażeniem, jaki robią pseudo-Włosi w odległym mazowieckim miasteczku. Raciąż to bardzo stare miasto: uzyskał prawa miejskie w 1425 roku, ale jego początki sięgają czasów znacznie starszych - gród istniał już w X wieku. Przez około 500 lat mieściła się tu siedziba kasztelanii.
W pobliżu rynku znajduje się chyba najciekawszy zabytek Raciąża - zespół drewnianych domów z początku XX wieku. Urocze chatki, rzadko kiedy tworzą tak ładną, zwartą zabudowę jak właśnie tu. Obok niszczejący budynek dawnej synagogi, w którym do niedawna mieściła się szkoła. Warzywniak przypomina mi odległe lata mojej młodości. Czas się na chwilę zatrzymał: jakiś facet ciągnie worek kartofli, babcie mile gaworzą pod sklepem. Zwiedzamy położony po drugiej stronie rynku monumentalny neogotycki kościół św. Wojciecha i ruszamy w drogę.
Przechodzimy most na Raciążnicy, mijamy budynki zakładu mleczarskiego. Zdążamy szosą do Sierakowa wśród pól i łąk Za Draminkiem idziemy na południe do Drozdowa. Pod kolejnym mostem na Raciążnicy mamy dłuższy odpoczynek Leżymy na trawie, wieje lekki wiaterek, świeci słońce. Czego chcieć więcej? Czarek je swoją papkę, Artur wyciąga kanapkę. Punktualnie o 15 ruszamy dalej. W Drozdowie chcemy przejść mostem na północną stronę Raciążnicy, ale most figuruje tylko na mapie, od dawna przejścia nie ma, a rzeka jest w tym miejscu szeroka. Wracamy do drogi, wypijamy piwo pod sklepem, idziemy dalej na wschód mijając od północy dwór z 1910 roku. Dwór jest w rękach prywatnych i niestety nie widać go zza ogrodzenia. Za Drozdowem przekraczamy Raciążnicę po raz ostatni. Wreszcie skończył się asfalt, idziemy drogą przez las. Czarek cierpi, łzawią mu oczy, dostał uczulenia. Po godzinie docieramy do Dziektarzewa, wsi malowniczo położonej w dolinie Wkry. Tuż przy nietypowym podwójnym moście na Wkrze znajduje się piękny, szesnastowieczny kościółek św. Katarzyny. Jest sobotnie popołudnie, cisza, spokój. Zwiedzamy świątynię i idziemy dalej, zaczynamy się śpieszyć. Zachodzi słońce, a my mamy jeszcze 8 kilometrów. Mijamy Luszewo, Wkrę i Stary Garwarz.
Po 20 docieramy do Glinojecka. Niewiele jest tu do oglądania. To młode miasto - Glinojeck otrzymał prawa miejskie w 1993 roku - jest siedzibą największej w Europie Środkowo-Wschodniej cukrowni. Jedyny zabytek w mieście to ruiny dziewiętnastowiecznego dworku.
Czekamy na autobus. Przyjeżdża, kiedy powoli tracimy już nadzieję. Dochodzi dziewiąta wieczór.
Raciąż - drewniany dom przy ul. Płockiej
Raciąż. Drewniane domy z początku XX wieku przy ul. Kilińskiego to największa atrakcja tego miasta.
Raciąż. Drewniany dom w centrum
Raciąż. Kościół Wniebowzięcia NMP, 1886 r.
Malownicze wierzby pod Zdunówkiem
Artur i Czarek z niepokojem patrzą w przyszłość
Okolice Drozdowa
Kapliczka pod Drozdowem
Lasy w okolicach Drozdowa i Polesia
Dziektarzewo. Szesnastowieczny kościół św. Katarzyny i dziewiętnastowieczna dzwonnica.
Dziektarzewo. Zegar astronomiczny na fasadzie kościoła św. Katarzyny.
Dziektarzewo. Drewniany most na Wkrze.
Luszewo.
Glinojeck. Pomnik Edwarda Piątkowskiego, uczestnika Bitwy o Anglię. Prawdę mówiąc okropny...
(zdjęcie z 2012 roku)
Glinojeck. Donos na kolegę cukrownika (zdjęcie z 2012 roku)
super wycieczka, ciekawe okolice. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń