Znów sobota i znów wycieczka. Autobus pomyka, pada śnieżek, a Mysza opowiada o właśnie przebytych kursach toksykologicznych. Wysiadamy w Jadwisinie i kierujemy się do Wąwozu Szaniawskiego. Śnieg pokrywa zielone pola, nagle wróciła zima, krajobraz robi się bajkowy. Wąwóz Szaniawskiego to miejsce piękne - głęboki, kręty, pokryty lipami i klonami bardziej przypomina Beskidy niż Mazowsze. Droga prowadzi nad Zalew Zegrzyński, zasnuty mgłami i ponury. Przekraczamy bramę, która prowadzi do ruin dworu Jerzego Szaniawskiego. Znajdujemy się w miejscu naznaczonym piętnem tajemnicy i upadku. Szaniawski mieszkał w tym miejscu niemal całe życie. Tu napisał większość dzieł, tu powstał niezapomniany "Profesor Tutka". Po wojnie pisarz starał się ocalić miejsce, które stanowiło część majątku jego rodziny. W ramach reformy rolnej komunistyczne władze przekazały majątek utworzonemu Instytutowi Ziemniaka, pozostawiając Szaniawskiemu modrzewiowy dworek i 30 hektarów ziemi ornej i lasu. Szaniawski nie miał środków na zapłatę podatku od tej posiadłości i popadł w skrajną nędzę. Po śmierci pierwszej żony, coraz bardziej zgorzkniały i samotny, w wieku 76 lat ożenił się ponownie, ale ta decyzja okazała się dla niego zgubna - chora na schizofrenię żona całkowicie odizolowała go od świata. W 1977 roku, siedem lat po śmierci Szaniawskiego, spłonął modrzewiowy dworek a w nim cała niepublikowana spuścizna po pisarzu. Dziś pozostały tylko schody, które prowadziły do dworku.
Droga do Serocka wiedzie ścieżką nad Zalewem nad stromą skarpą. Gdzieś po drodze mijamy niewidoczny od naszej strony pałac Radziwiłłów w Jadwisinie, należący do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, obiekt piękny i warty zwiedzenia, ale niedostępny, a potem opuszczony ośrodek wypoczynkowy. Malownicza droga wiedzie wprost do Serocka.
Serock, mimo że maleńki, sprawia całkiem wielkomiejskie wrażenie. Główną atrakcją jest gotycki kościół obronny Zwiastowania NMP z czworoboczną wieżą i quasi-basztami wspierającymi nawę. A przy rynku jest kawiarnia "Pychotka" z pyszną kawą i wspaniałymi ciastkami. Właściciel, cukiernik z powołania, prezentuje nam imponującą kolekcję filiżanek, kubków i dzbanków.
Maszerujemy, częściowo żółtym szlakiem, do Wólki Smolanej. Wychodzi słońce, robi się ciepło, za Maryninem urządzamy sobie pierwszy w tym roku piknik: Asia wyciąga oliwki z fetą, a Strażak pigwówkę z azerbejdżańskich pigw. Idziemy przez Las Serocki i już jesteśmy w Jachrance w hotelu Windsor. To jeden z bardziej kiczowatych obiektów na Mazowszu: tak z zewnątrz, jak i wewnątrz. Na zewnątrz straszą gargamelowate kolumnady, nieporadnie naśladujące brytyjski styl kolonialny, wnętrze przywodzi na myśl imitację arabskiego hotelu. Kolejne 3 kilometry i jesteśmy w Dębem. Pozostaje nam już tylko jedynie oczekiwanie na busa do Warszawy. Nie bardzo tylko wiadomo, gdzie się zatrzymuje...
Wąwóz Szaniawskiego. Spadł śniegi i zrobiło się bajkowo.
Wąwóz Szaniawskiego.
Brama prowadząca do majątku Szaniawskiego.
Zegrzynek. Z dworku pozostały już tylko schody...
Zalew Zegrzyński. Okolice Serocka.
Zalew Zegrzyński. Okolice Serocka.
Serock. Kościół Zwiastowania NMP. Zachodnią fasadę wspierają cylindryczne skarpy, przypominające baszty. Kościół wzniesiono w XVI wieku z fundacji książąt mazowieckich.
Serock. Kawiarnia "Pychotka" prezentuje wspaniałą kolekcję porcelany.
Okolice Marynina.
Okolice Wólki Smolanej.
Okolice Wólki Smolanej.
Lasy Serockie. Okolice Izbicy.
Lasy Serockie. Okolice Izbicy.
Jachranka. Hotel "Windsor". Doskonały przykład architektonicznego kiczu.