Uczestnicy: Ula P., Artur K., Marlena F., Stefan Sz., Edyta O., Grzegorz B.
Relacja Stefana Sz.:
Ciężka próba wstania o 6,00....(udana). Wjazd z dworca Śródmieście, pociąg KM do Siedlec. Póki co jest 5 osób, jeszcze w majestacie prawa mieścimy się w limicie antycovid. Pociąg pustawy, można dyskretnie zdjąć namordnik. W Siedlcach przechwytujemy Edytę, to już nadkomplet, co wymaga wzmożenia czujności. Busikiem bezproblemowo do Łosic i już można na trasę - przedtem zwiedzanie miasta, tradycyjnie zaczynające się wizytą w sklepie dla uzupełnienia różnej maści zapasów. Miasto jest mocno rozkopane, ale fajny rynek. Niektórym marzy się poranna kawa, co jak wiadomo może być trudne w obecnych okolicznościach przyrody. W jednym z przybytków gastronomicznych negocjujemy zamówienie kawy i wypicie w odległości 2 m od bufetu, chociaż nie wiadomo, czy uda się wypić chociażby na ulicy. Pokrzepieni i rozgrzani udajemy się nad pobliski stawek w celu pierwszej degustacji płynów rozgrzewających. Rumuńska jabłkóweczka konkuruje z nalewką malinową (konkurencja nie zostanie rozstrzygnięta nawet w pociągu powrotnym). Robimy pamiątkowe zdjęcie przy zabytkowym kutrze, chociaż największe zainteresowanie wzbudza naklejona na nim kartka z napisem wyrażającym negatywną opinię o pewnym panu ze sfer rządowych. Pierwsze kilometry trasy nie są zbyt atrakcyjne, z braku innych możliwości musimy iść dość ruchliwą szosą, przydrożną atrakcją jest imponujących rozmiarów drzewo rosnące obok, tak wielkie że nawet trudno rozpoznać gatunek. Po dłuższych dywagacjach dochodzimy do wniosku, że jest to lipa, iście czarnoleska. Jeszcze mostek na rzeczce Tocznej i można wreszcie zagłębić się w las(przedtem jeszcze zdjęcie naszych łepków koło wsi Łepki). Las jest niestety monstrualnie zaśmiecony i niezbyt duży. Wkrótce miejscowość Łepki Stare – jest tu tablica upamiętniająca zrzuty sprzętu dla partyzantów z BCh podczas wojny. Zagaduje nas miejscowa babcia, mówi o łosiach i dzikach, urządzających ostatnio wizyty we wsi, potem opowiada o dowódcy partyzantów odbierających wspomniane zrzuty(mieszkał do końca życia w tej wsi, zmarł niedawno), ale nie wyraża się o nim zbyt pochlebnie. Niezręczne wypytywać o szczegóły, ale twierdzi tylko, że „to niedobry był człowiek”. Teraz już przed nami bezkres mazowieckich pól, zeszpeconych niestety jakimiś halami czy raczej fermami, sądząc po zapachu. Popas w niewielkim lasku w zapadającym zmroku, naleweczka oczywiście, i wsie Wypychy, Roguziec, Sosenki...Zaznacza się jakoś brak mocnego akcentu w tym dniu, ale spożyte naleweczki i przebyte kilometry widać robią swoje, więc pada propozycja komponowania tekstów z wyrazami wyłącznie na literę „m”, na cześć miasta Mordy, ostatniego na trasie. No i rusza lawina twórczości. Nie sposób zapamiętać wszystkiego, ale tak z co pikantniejszych tekstów, cytując z pamięci: „ młode mężatki mistrzowsko masujące muskuły miejscowych mężczyzn musem malinowym „ „.mnóstwo miłych momentów, mało meneli, mili młodzieńcy,mądrzy mieszkańcy-mędrkujący miejscami” „ miłe miasto Mordy mami mnóstwem możliwości „ „miłe masaże miejscowych mężatek” i wiele innych, nowe propozycje mile widziane. Ostatni odcinek wypada szosą, w ciemności i zaczynającym padać śniegu. Twórczość pod wezwaniem litery „m” towarzyszyć nam już ma do końca. O dziwo, naruszając wieloletnią tradycję, docieramy na stacje ponad dwie godziny przed czasem. Czymś się trzeba zająć, idziemy więc na posiłek do pobliskiej stacji benzynowej, a następnie na zwiedzanie miasta Mordy. Z ciekawostek są tu tajemniczo majaczące w ciemności ruiny pałacu i nieco dziwny pomnik na rynku, przedstawiający zagadkową postać kobiety dosiadającej niedźwiedzia, w koronie, i rozkładającej ogromne ręce. Sesja zdjęciowa w sypiącym śniegu i do pociągu. Miły pan konduktor twierdzi, że pierwszy raz widzi tak dużą grupę ludzi w wagonie(?). Przesiadka w Siedlcach, pożegnanie z Edytką i już w prawie pustym pociągu do Warszawy, gdzie dalszy ciąg rywalizacji jabłkówka – malinówka, z toastem za powodzenie odbywającej się w Warszawie kolejnej demonstracji kobiet. I już Warszawa – Śródmieście i koniec przedostatniej zapewne w tym roku wyprawy.