wtorek, 18 marca 2025

08.03.2025 r. - PKP Łąck – Gorzewo - Kruk – PKP Gostynin

Uczestnicy: Grzegorz B., Anna S., Ola W., BQ, Joanna Z., Ewa S., Piotr S., Agnieszka B., Urszula P., Anna B., Krzysztof B.

Relacja Urszuli P.:

Zbiórka o 8.45 w Hali Dworca Zachodniego PKS. Przy okienku dowiadujemy się, że biletów na busik do Gąbina na godz. 9.00 już nie ma. Z całej naszej 11-osobowej grupy bilet ma tylko Asia. I co teraz? Ma jechać sama? Pani w okienku informuje nas, że w razie czego o 9.40 można wsiąść do pociągu Kolei Mazowieckich, który jedzie do Łącka. To bardzo cenna informacja. Od razu kwitnie myśl w niektórych głowach, że przecież można pójść w drugą stronę! Zamiast do Łącka, to z Łącka. Tyle że dokąd? No i co z Asią?

Ta niepewność sprawia, że już na początku naszej sobotniej, relaksacyjnej z założenia wędrówki, powstaje niepokój. Niepokój objawia się coraz bardziej podniesionymi i coraz bardziej piskliwymi głosami w dyskusji pod okienkiem kasy PKS. Na szczęście w odpowiednim momencie przed skrajną eskalacją lęków i niepewności do akcji wkracza pani z okienka dyscyplinując naszą grupę i mówiąc stanowczo, żebyśmy odeszli, bo ona nic przez nas nie słyszy. Zdanie niby jasne i oczywiste, chociaż jak się okazuje nie dla wszystkich. Słowa te wzbudzają w niektórych jeszcze większą irytację. Na szczęście pamiętamy, że jesteśmy na wycieczce, na której trzeba się przemieszczać, a nie stać w miejscu, więc mimo złości i nowych nerwów - przemieszczamy się. Jakieś 13 kroków dalej. I stajemy na środku jednego z wejść na dworzec zagradzając ciąg komunikacyjny - powodując możliwość kolejnej eskalacji złości wśród innych użytkowników dworca PKS... Niezależnie od tego jak ważną pracę każdy z nas wykonuje na co dzień i ile miejsc na świecie zwiedził – w sobotni poranek na Dworcu Zachodnim PKS po informacji o braku biletów na busik do Gąbina nasza grupa okazuje się bardziej niesforna niż grupa Krasnoludków z Przedszkola numer 5!

Do godziny 9.40 jeszcze wiele czasu, także i wiele nerwów, kłótni i niepewności. Wątpliwości czy pani w okienku może mieć przerwę aż do 9.20 i dlaczego w czasie przerwy nie sprzedaje biletów? I czy kupując bilety dla 11 osób możemy zaoszczędzić, a jeżeli tak to ile? Czy kupując bilet grupowy będzie taniej niż weekendowy? A może wycieczkowy będzie najbardziej opłacalny? A jeżeli możemy zaoszczędzić dużo, czyli na przykład po 5 złotych, to dlaczego wszystkie panie w okienkach o tym nie wiedzą i czy na pewno pracownicy PKP są odpowiednio przeszkoleni? Itp., itd. Na szczęście, mimo wielu utrudnień i znaków zapytania, w końcu się udaje! Wszyscy z biletami wsiadamy do pociągu na peronie numer 8 i oddajemy się w nim dyskusjom w podgrupach. Czas mija szybko i już o 11.10 dojeżdżamy do Łącka. Na stacji Strażak wyjmuje wysokoprocentowy napój wiśniowy, żeby przelać go do lżejszej butelki, co nie umyka uwadze niektórych z nas. Butelka bierze udział w sesji zdjęciowej pt. „Śliwowica Łącka”. Co prawda to nie ten Łąck i to nie Śliwowica, ale śmiechu jest co niemiara.

Wreszcie ruszamy!

Już pod pierwszym znakiem okazuje się, że wycieczka ma więcej liderów niż członków. Prawie każdy wypowiada się gdzie i dlaczego powinniśmy teraz iść i dlaczego on ma rację. Na szczęście Grzegorz nie da się tak łatwo spacyfikować i szybko pokazuje kto tu rządzi. Na samym początku wędrówki spotykamy niesamowitą kaplicę. Połączenie drewnianej budowli z betonowymi stelażami Kolejowej Kaplicy Polowej wzbudza nasz zachwyt. Z kaplicy podążamy żółtym szlakiem w stronę Gorzewa. Idziemy dość szybkim marszem podziwiając jeszcze niezazieleniony las w promieniach wiosennego słońca. Temperatura sięga ok. 20 stopni! Mijając malownicze łąki i liczne wycinki drzew dochodzimy do skrzyżowania ze szlakiem zielonym. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej w stronę Gorzewa myśląc już o długim odpoczynku nad jeziorem. Na drodze napotykamy jeszcze Stanicę Harcerską Chorągwi Mazowieckiej ZHP i już po kilku minutach od niej dochodzimy do Jeziora Sumino. Teraz już wszyscy rozpieszczeni ciepłymi promieniami słońca czujemy pełen luz, więc urządzamy długi piknik nad brzegiem wody. Raczymy się smakołykami, domowym winem i nie-Śliwowicą nie-Łącką od Strażaka. Jest ciepło, błogo i przyjemnie. Aż się nie chce ruszać w dalszą drogę…

Na szczęście są wśród nas racjonalne trzeźwo myślące osoby, które stwierdzają, że w miejscowości nad jeziorem na pewno musi być sklep. Kończymy zatem błogie lenistwo i ruszamy w dalszą drogę. Po około kilometrze dochodzimy do krzyżówki, przy której rzeczywiście jest! Wchodzimy do sklepu spożywczego „Hit” w Gorzewie, w którym zaopatrujemy się w lody, piwa, oranżady, pączki oraz inne smakołyki i urządzamy kolejny piknik na wale po drugiej stronie ulicy. Rozleniwiamy się coraz bardziej. Przeszliśmy w końcu aż kilometr od ostatniego postoju, zatem należy nam się porządny wypoczynek. W czasie postoju pod sklepem oprócz przyjemnego obżarstwa robimy też mniej przyjemne zrzutki – na cytro-malinę i na niewykorzystany bilet Asi. W czasie zrzutek dochodzimy do wniosku, że bardziej się opłaca kupować flaszkę niż niewykorzystany bilet. To ważne spostrzeżenie na przyszłość! Dyskutujemy jeszcze o pewnym zaburzeniu, o którego istnieniu większość z nas nie miała bladego pojęcia - a mianowicie o lęku przed małymi dziurkami (trypofobii). Wyobrażamy sobie jak silny lęk musi występować na widok durszlaka... W pewnym momencie nasze rozważania przerywa pojawienie się na drodze pary koni ciągnących powóz, a za powozem grupki ludzi ubranych nad wyraz elegancko. BQ pyta co to za okazja, dokąd się udają, ale niestety uzyskuje jedynie wymijającą odpowiedź. Być może boją się, że będziemy chcieli się wprosić, a nie wyglądamy zbyt wyjściowo. Rzeczywiście moglibyśmy przynieść wstyd pani w czerwonej garsonce.

Odpuściwszy wbijanie się na wiejską zabawę w wyśmienitych humorach ruszamy dalej. Idziemy teraz w stronę Gostynina, do którego zgodnie z informacjami od pani ze sklepu „Hit” mamy około godziny drogi. Spokojnym marszem. Mamy czas. Jest godzina 15-ta, a pociąg do Warszawy z Gostynina rusza o 18.01. To bardzo rzadka sytuacja w czasie wycieczek grupy Pieszo przez Mazowsze, żebyśmy mieli aż tak duży zapas czasowy! W Gorzewie napotykamy jeszcze niezwykle interesującą posesję, należącą zapewne do lokalnego artysty. W ogrodzie stoi biały rower z włochatą głową w kapeluszu i okularach przeciwsłonecznych doczepioną na sznurze, dwie czarne pupy z nogami, ale bez tułowi oraz ukryta za trzcinami czarna postać w sukience, z szalikiem na szyi trzymająca nartę i kijki. Nie do końca rozumiemy przekaz, ale i tak nie możemy wyjść z podziwu. Idziemy dalej szosą. Dochodzimy do miejsca, w którym od naszej asfaltowej drogi w lewo odchodzi droga leśna. No i znowu do głosu dochodzą samozwańczy liderzy, którzy stwierdzają, że nie chcą już dalej iść szosą, tylko będą iść lasem. Grzegorz przekonuje, że przecież idąc szosą będziemy mijali miejscowość Kruk i że to będzie niesamowite, jednak nawet ten argument nie do wszystkich dociera. Jako że przecież wszyscy jesteśmy dorosłymi i wolnymi ludźmi, nikt nikogo dłużej nie przekonuje – rozdzielamy się. 7 osób idzie w grupie Grzegorza, 4 idą lasem. Co się działo w lesie – pozostanie w lesie. My - grupa Grzegorza - dochodzimy do Kruka, co okazuje się rzeczywiście ciekawe. Miejsce wygląda na były PGR. Nagle w środku niczego wyrasta kilka kolorowych bloków. Są też gruzowiska i centrum medyczne w szarym budynku z wieżami, wyglądające jak zakład karny. Wiemy, że w okolicach Gostynina jest miejsce, w którym trzymają „bestie” i stwierdzamy, że to wygląda dokładnie tak. Po minięciu budynków jak z mrocznego filmu czeka na nas miła niespodzianka – kolejny sklep! 

Robimy następne, teraz już drobne zakupy i idziemy w miejsce polecone przez lokalsów zagadanych przed sklepem – „miejsce w którym można się i pomodlić i napić”. I rzeczywiście takie jest! W środku lasu stoi figurka Maryi a przed figurką kilka drewnianych ławeczek. Urządzamy kolejny długi postój. Mamy czas. Miejsce jest naprawdę fajne. Obserwujemy ptaszki i drzewa, debatujemy, degustujemy kiełbasy z obu sklepów zagryzając pysznym zakupionym w Kruku kiszeniakiem, podziwiamy figurkę ładnie komponującą się z lasem... Jednak znowu głos rozsądku mówi, że mimo wielkiego zapasu czasowego trzeba iść dalej. W drodze powrotnej do szosy zwracamy uwagę na ciekawe kosze na śmieci rozsiane bardzo gęsto w drodze do leśnej Maryi. Kosze są zrobione z niebieskich baniaków – z wyciętym kawałkiem jednej ze ścianek. Takie samo rozwiązanie stosują na Madagaskarze! Skąd w Kruku wiedzą jak jest na Madagaskarze lub skąd na Madagaskarze wiedzą jak jest w Kruku – to pozostanie zagadką. Za Krukiem schodzimy z szosy w las. Meandrujemy trochę, słońce chyli się już ku zachodowi. Robi się naprawdę malowniczo. Zaczynają się przedmieścia Gostynina. Dochodzimy do dużej szosy dojeżdżającej do Gostynina i tutaj – kolejna Maryja i kolejne ławeczki. Przysiadamy oczywiście na chwilę. Za Maryją zasuwamy prosto wzdłuż szosy mijając tabliczkę „Gostynin”. Skręcamy za stadionem i już po kilku minutach jesteśmy na dworcu PKP w Gostyninie. Chwilę później dołącza do nas grupa czterech i opowiada jak pyszną kawę wypili w kawiarni na rynku w Gostyninie i jak pyszne ciastka skonsumowali. Także okazuje się, że mimo podziału – wszyscy byli zadowoleni. Jeszcze tylko krótka już tym razem walka z biletomatem, zakup najbardziej opłacalnych biletów – po jednym na 3 osoby i zadowoleni wsiadamy do pociągu do Warszawy. To był bardzo fajny dzień.


"Przy okienku może przebywać tylko jedna osoba" - twierdzi tabliczka

Mysza z nie-Śiwowicą nie-Łącką


Zwiedzanie niesamowitej budowli Kolejowej Kaplicy Polowej - kompozycja drewna i betonu robi wrażenie

Kolejowa Kaplica Polowa przy stacji PKP Łąck

Dziarsko maszerujemy








Asia



Krótki postój na rozstaju dróg









Wspinamy się na górkę, by obejrzeć olbrzymią wycinkę drzew

BQ

Na Gostynin czerwonym!

Wygląda na to, że ktoś z mapy szlaków turystycznych okolic Płocka uczynił sobie strzelnicę.

Takie zamki tylko na Mazowszu!

Upragnione jezioro tuż tuż.

W Gorzewie na drzewie - "Sprzedam działkę", "Kupię działkę"

Dzień kobiet

Błogo...

Jezioro Sumino

Postój pod sklepem "Hit" w Gorzewie





Ogród artysty w Gorzewie





Moment rozdzielenia grup - na 7-osobową grupę Grzegorza i na grupę czterech

Droga na Kruk

Bloki w Kruku





Centrum medyczne...?



Ania



Leśna Maryja

"Miejsce w którym można się i pomodlić i napić"

Malgaski kosz w Kruku!

Piękny drewniany dom na skraju Gorzewa








 


Przedmieścia Gostynina w promieniach zachodzącego słońca.





Szczęśliwe zakończenie - cała ekipa znowu razem!